Ciasto marokańskie
Ostatnio zrobiło się u mnie międzynarodowo. Były ciasta japońskie, a teraz marokańskie.
Byłam kilka razy w Maroko, razem z moją córką i dziwię się sobie, że do tej pory nie zamieściłam żadnego przepisu rodem z Afryki:)
Słodycze w Maroko są niebywale aromatyczne, zawierające dużo orzechów i bakalii. Królują daktyle, w każdej postaci: surowe, suszone, jako pasta, nadziewane i ... jak sobie jeszcze ktoś wymyśli:)
Na suku w Marakeszu znajdziemy mnóstwo bakalii.
Podobnie wystawiane są też owoce, zioła świeże i suszone, a obok pachnidła, mydła. Wszystkie zapachy przeplatają się ze sobą...prawdziwe tam staje się powiedzenie...mydło i powidło:) ...i jeszcze jedno wrażenie z bazaru marokańskiego: kakofonia dźwięków i kolorów!
Poniżej na zdjęciu całkiem inny "sklep".
W środku nikąd, na obrzeżu pustyni rośnie sobie samotne drzewo arganowe. Jakież było nasze zdumienie, kiedy po podjechaniu bliżej, ujrzeliśmy "samozwańczy sklep" z bananami i melonami!
...A w promieniu wielu kilometrów tylko piasek, kamienie i pustka!
Do dzisiaj to zjawisko jest dla mnie zagadką...a może to była fatamorgana?:)
W środku nikąd, na obrzeżu pustyni rośnie sobie samotne drzewo arganowe. Jakież było nasze zdumienie, kiedy po podjechaniu bliżej, ujrzeliśmy "samozwańczy sklep" z bananami i melonami!
...A w promieniu wielu kilometrów tylko piasek, kamienie i pustka!
Do dzisiaj to zjawisko jest dla mnie zagadką...a może to była fatamorgana?:)
Potrzebne składniki:
300g semoliny
90g kaszy manny
120g cukru brązowego
80g wiórków kokosowych
1 łyżka kakao
1 łyżeczka cynamonu
170g masła roztopionego
240g jogurtu kokosowego
10ml ekstraktu waniliowego
180g jajek
na syrop:
400g cukru
480ml wody
sok z 1/2 cytryny
2 łyżeczki wody z kwiatów pomarańczy
Na dziedzińcu kobieta przebiera orzechy arganowe. Jej krewni produkują z nich olej arganowy, coraz bardziej doceniany w Europie. Maroko jest jedynym krajem na świecie gdzie rosną drzewa arganowe.
Sposób wykonania:
1. Wszystkie sypkie produkty wkładamy do jednej miski, wszystkie płynne produkty mieszamy w drugiej misce. Łączymy zawartość tych dwóch misek, wyrabiając ciasto rękoma. Jeśli ciasto jest za gęste, dodajemy trochę mleka.
2. Formę, najlepiej żaroodporną, smarujemy masłem. Nakładamy ciasto, dłoń zwilżamy wodą i wyrównujemy wierzch ciasta. Formę odkładamy do lodówki na jedną godzinę. Piekarnik nastawiamy na 190 stopni, bez termoobiegu.
3. W rondelku gotujemy syrop z wody, cukru i soku z cytryny, około 10 minut. Odstawiamy, dodajemy wodę z kwiatów pomarańczy, studzimy.
4. Formę wyjmujemy z lodówki, nacinamy nożem na kawałki, takiej wielkości, jakiej będziemy chcieli mieć ciastka. Ciasto pieczemy około 40 minut, wyjmujemy z piekarnika, studzimy 10 minut, a po tym czasie polewamy syropem. Ciasta nie wyjmujemy z formy. Odstawiamy, najlepiej na noc, do lodówki.
Przed podaniem ciasta, kroimy go i dekorujemy.
Moja dekoracja to orzechy pistacjowe, krem karmelowy i podpalane bezy.
To jeszcze jedna ciekawostka z podróży. Domy niby opuszczone, ale tylko na niby:)
Dziś nam Pani Wando zaserwowałaś aromatyczną wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpis dzięki temu jest atrakcyjniejszy:) ....a dla mnie miłe wspomnienie:)
UsuńPozdrawiam PANI Agnieszko:)
Aromatycznie i bardzo słodko. Z Madrytu to tylko rzut kamieniem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń